Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Z życia awanturnika.djvu/87

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy wszyscy byli zebrani i gotowi, przystąpiono do złamania pieczęci i otwarcia drzwi. W dwóch pokoikach prałata wszystko tak jeszcze było rozrzuconém jak w chwili gdy ciało wyniesiono.
Paweł, służący za przewodnika, pokazał bióro, przyniósł szkatułkę, która stała pod łóżkiem i wskazał szafę na klucz zamkniętą.
Z niezmierną ciekawością otworzono naprzód szkatułkę, która się najważniéjszą zdawała. Znaleziono w niéj papiery urzędowe począwszy od metryki, świadczące o pracach nieboszczyka w ciągu długiego życia, wiele listów od różnych osób bardzo starannie porozdzielanych i powiązanych sznurkami, a w kryjówkach, dwieście czerwonych złotych obrączkowych z tak starą datą, że więcéj pół wieku leżały nietykane. Był to zapas na czarną godzinę, która szczęściem nie przyszła.
Przetrzęsiona i rozpatrzona na wsze strony szkatułka nic więcéj nie dała.
W biurku wiele szufladek było pustych, w innych dystynktoria, łańcuchy, ordery, pierścienie, trochę starych monet, kilka pieczątek, dużo szpargałów, trochę papieru, w dolnych szufladach bielizna paradna lawendą poprzesypywana... nigdzie żadnego depozytu... żadnych papierów ni śladu.
Wśród milczenia, przerywanego półsłówkami, postępowano daléj z troskliwością wielką, wydobywając nawet serwety, obrusy, komże i alby... aby żadnemu zakątkowi nie przepuścić.
Komoda ta aż do ostatniéj szuflady przepatrzona, zawiodła oczekiwania.
Pozostawała szafa zamczysta, od któréj klucz tkwił w zamku; jednakże po otwarciu jéj na roścież... znaleziono w niéj od góry do dołu książki napchane, nabite, pyłem przysute.
Ks. Strużka widząc że dotąd usiłowania odszukania papierów były próżne, podjął się przepatrzeć książki i dwie szuflady także pełne brewiarzyków i kancjonałów. Pomagał mu w tém Paweł. Sądzono, że tu się może kryje jaki zwitek lub fascykuł. Napróżno jednak wyrzucono biedne książki... nie było nic.