natyzmu, raziło jak grom, że głowa tego nowego kościoła, panujący zmienił wiarę, ogłaszał się katolikiem i wkładając koronę polską na skronie, zapierał się kolebki, co go wykołysała. Duchowieństwo ewangelickie przejęte było zgrozą i trwogą, gotując się do walki i stawania w obronie wolności sumienia.
Odedworu wprawdzie płynęły zapewnienia uspakajające, zaręczano, że August miał uroczystym aktem zabezpieczyć swoim poddanym zachowanie ich wiary, opiekę dla niej; sumienniejsi ludzie pojąć nie mogli ani lekkomyślności, z jaką Fryderyk August zmieniał wiarę, ani obojętności, jaką dla nowej okazywał... Jawny ten frymark polityczny sumieniem, wprawiał ich w osłupienie.
Gorliwsi ewangelicy spotykali się w ulicach, nawzajem badając oczyma, głośno jednak za niczem odzywać się nie śmiano, bo w Saksonji rezonowanie (resonieren), źle było widzianem i surowo wzbronionem. Tu wola panującego była jednym prawem. Dwór i panowie, otaczający Kurfirsta, okazywali radość i cieszyli się zwycięztwem. Saska szlachta przewidywała zmianę stosunków, nieuchronne ofiary, naostatek poświęcenie jej interesom rozległego państwa nowego.
Cisza jakaś głucha, złowroga, ponura, ciężka, przygniatała Saksonją i jej stolicę, a na twarzach Kurfirsta i jej ulubieńców jaśniała radość z otrzymanego zwycięztwa.
Ktoby z dzisiejszego Drezna, a nawet z tego, czem ono było przed pół wiekiem, chciał wnosić o stanie stolicy tej w pierwszych latach panowania Augusta Silnego, omyliłby się wielce. Drezno ówczesne wcale do tego, czem się stać miało za jego czasów, podobnem nie było. To, co później stanowić miało główną jego ozdobę, nie istniało jeszcze.
Dzisiejsze miasto stare, naówczas jeszcze nowem się nazywało i choć w niem około zamku skupiało się życie, gród ten nowy dość ciasno murami był
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Za Sasów 01.djvu/10
Ta strona została uwierzytelniona.