Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Za Sasów 01.djvu/109

Ta strona została uwierzytelniona.

czoną, toczyła się o fraszkach. Fleming i Przebędowski badali króla, jakie na nim krakowska ludność uczyniła wrażenie, a szczególniej kobiety, pomiędzy któremi i pań polskich wiele się wmięszało przez ciekawość.
Fleming utrzymywał na wpół serjo, że teraz, gdy August został zarazem królem polskim i Kurfirstem saskim, sprawiedliwość wymagała, ażeby przez pół roku bawiąc w Saksonii miał tam kochankę niemkę, a w Polsce polkę sobie wybrać był powinien.
Król się uśmiechał, Przebędowski coś mruczał.
Było to już nie pierwsze naówczas panowanie metressy, która Augustowi poczynała się przykrzeć. Po pannie Kessel, nielicząc przemijających miłostek, których obrachować nawet Mazotin nie umiał, po pięknej Kessel, nastąpiła Aurora hr. Königsmark, ze Szwecji rodem; a chociaż król nie zerwał z nią zupełnie, już ją zastępowała hrabianka Lamberg, austryjaczka, wydana za hr. Esterle.
Dębski przestrzegł Elekta, ażeby przynajmniej na koronacją z sobą nie wiózł skandalu, któryby polaków mógł zrazić... Esterle więc miała pozostać w Dreźnie, ale się uparła towarzyszyć królowi, utrzymując, że nikt o niej wiedzieć nie będzie i siedziała w Łobzowie pierwszych dni, a potem wśliznęła się do Krakowa. Udawano, że niewiedziano o tem.
Oprócz niej za wiadomością i zezwoleniem Augusta, jako niby ochmistrzyni i żona jednego z urzędników dworu, przybyła tu pana Klengel i ta otwarcie na Wawel zajechała.
Służba ta cała, Spiegle, Hoffmanowie, Constantyny, Lehman bankier, Flemingi i Pflugi, naostatek sam pan — jak się wydawał w tym starym poważnym, smutnym, opuszczonym zamku, który nigdy podobnych ludzi i obyczaju nie oglądał — wypowiedzieć trudno. August czuł się tu obcym, gościem i było mu tak nieswojsko na zamku, jak w kościele katolickim, jak w katolickiej Polsce. Rozumiał to sam, że wchodził