wość kobiecą, gniewny i oburzony tak, że gdyby nie Prymas, może by natychmiast Lubomirską na wieś albo sam wywiózł lub odprawił, ale Towiańska ją zabrała z sobą.
Z wypadku tego tedy, w owym wieku, pełnym jeszcze przesądów, zaczęto wróżyć nie dobrze. Upadek, skaleczenie, krew, wszystko to dawało do myślenia.
Lubomirska też z aprehensji o króla JMości i zniechęci przeciwko nieznośnemu mężowi rozchorowała się. Króla pocieszając tegoż wieczora, naturalnie opowiadali mu jego zausznicy o omdleniu pani podkomorzynej. Dowiedział się o tem bardzo rad, bo mu się ona niezmiernie podobała.
Ale z drugiej strony przestrzegano go, aby w Polsce, przynajmniej w początkach był niezmiernie ostrożnym. Lnbomirskich sobie narazić było rzeczą niebezpieczną.
Wiedział o tem bardzo dobrze, a jednak nawykły zawsze dogadzać swoim fantazyom, nie mógł się wyrzec Lubomirskiej. Ona zaś ze swej strony wprost mu się narzucała i od tego dnia stosunki jej z mężem stały się nieznośną walką. Dodać potrzeba, iż pani kasztelanowa Towiańska rachowała na tę kuzynkę i jej wpływ na króla, więc zamiast ją powstrzymywać, choć niezręcznie, podżegała.
Dwór otaczający króla, którego próżność tak dotkliwie ncierpiała dnia tego, wypadek starał się tłumaczyć, składając winę na konia. Skaleczenie nogi z początku miano za rzecz bardzo mało znaczącą, tymczasem uderzenie było tak silne, iż lekarze z początku o odjęciu palca mówili. Chodzić długo August nie mógł, a gdy wyzdrowiał i ranę zagojono, pozostał mu ból, który trwał do zgonu i później wcześnie laski używać zaczął dla tej nogi.
Nazajutrz jeden z paziów królewskich potajemnie przysłany przyszedł do Towiańskiej z komplementem, dowiadując się o zdrowie pięknej Urszuli.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Za Sasów 01.djvu/161
Ta strona została uwierzytelniona.