musiał ulubionej swej rozrywki, karnawałowego jarmarku lipskiego było nad siłę jego, pozostać w cichej i nudnej Warszawie, gdy tam zapowiadano bytność znakomitych gości, między innemi Zofii Karoliny pruskiej, pani słynącej ze złośliwości dowcipu.
Lubomirska też bardzo pragnęła poznać ten karnawał, który jej August tak wychwalał. Czem on był, to się dziś trudno opowiedzieć daje. Dostojni goście zapominali na chwilę o swych wysokich stanowiskach, mięszali się z tłumem i weselili jak prości śmiertelnicy. August incognito, z fajką w ustach, jeździł konno, po jarmarcznych budach, wypatrując ładnych twarzy.
Trafiło się, że w tym roku na jarmark się zjechały razem, nie wiedząc o sobie, Lubomirska, hrabina Aurora Königsmark, zbiegła z Warszawy hrabina Esterle i pani Haugwitz, niegdyś panna Kessel, pierwsza jawnie ogłoszona metressa, która panią hrabinę Königsmark poprzedziła.
Na zapowiedziany bal maskarady wybrała się Lubomirska. Była na nim Zofja Karolina. Król naturalnie czynił jej tu honory. Zażądała ułożyć kadryl dla niego, obiecując mu dobrać cztery najpiękniejsze panie. Na czele ich postawiła Augusta z Urszulą, obok i naprzeciw wcześnie już upatrzoną Königsmark, Esterle i Haugwitz. Panie te dopiero, gdy się taniec rozpoczął, poznały się i domyśliły złośliwej psoty księżnej, która znikła. August natychmiast domyślił się, odkrył w maskach dawne kochanki, ale nie dopuścił, aby podrażnione i obrażone sprawiły przyjemność tej, która mu kadrylem płochość jego chciała dać uczuć dotkliwie.
Po kolei musiał każdą z nich błagać i zaklinać, aby wesołemi twarzami się powitały i nieokazywały bynajmniej obrażonemi.
Aurorę już doświadczenie z piękną Fatymą nauczyło być pobłażającą, Esterle potrzebowała króla przebłagać, pani Haugwitz musiała pójść za ich przy-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Za Sasów 01.djvu/168
Ta strona została uwierzytelniona.