korzystać można... Otworzy się dla naszego handlu Polska, co krok pośredników będzie potrzeba, aby sasi polaków a polacy sasów rozumieli. I w Warszawie i w Dreznie ludzi dwujęzycznych zabraknie. Gdybym się ja polskiego nauczył dobrze, co mi przyjdzie z łatwością, mógłbym łatwo polakiem być w Warszawie, niemcem w Dreznie, albo wedle potrzeby, na przemiany!! Co wy na to?
Oczy mu się śmiały tym pomysłem szczęśliwym, i pomilczawszy chwilę, gdy matka mu nie przerywała ciągnął dalej.
— Sam nawet najjaśniejszy król Kurfirst nasz bez zaufanych pośredników się nie obejdzie. Handel nasz na tem wiele by mógł skorzystać, i ja...
Zawahał się dokończyć i wypowiedzieć całą myśl swoję, wstał, aby się przejść po pokoju. Oczy matki niespokojne poszły za nim.
— Widzisz Zacharek — odezwała się Marta — jak to na dobre wyszło, żem ja cię nauczyła naszej mowy. Nie wiedziałam, że ona jest do polskiej podobna..
Witke palce do ust przyłożył i szepnął.
— Nie trzeba się z tem zdradzać aby i drudzy nie poszli tąż samą drogą.
Matka pocałowała go w głowę. Zacharek zadumał się znowu.
— Mam wielką ochotę — dodał — lepiej się w tem rozpatrzeć... no, i może potem polaczka jakiego sobie namówić, aby się od niego prędko nauczyć mówić doskonale po polsku. Mnie języki przychodzą łatwo, tylko nie z gramatyki ale z rozmowy. Gdy się nauczę po polsku, da mi to pewną wyższość nad innymi niemcami, ktoż wie? może się tym sposobem i do dworu dostanę.
Matce twarz się zachmurzyła jakąś troską, powolnie złożyła ręce.
— A! dziecko moje — szepnęła z obawą — do dworu nie życzyłabym się cisnąć... Lepiej daleko
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Za Sasów 01.djvu/19
Ta strona została uwierzytelniona.