W całym blasku młodzieńczej jeszcze piękności był saski Kurfirst. Okrywała go suknia ze złotogłowu, podbita gronostajami na żupan niebieski narzucona, który świecił guzami ogromnemi brylantowemi. Niemi też wysadzane i obszyte były kapelusz, szabla, pas, siodło, wędzidła i rząd konia, na którym djamenty naprzemian z rubinami wielkiemi połyskiwały. Nad nim baldachim ze szkarłatnego aksamitu, niosło sześciu radców miasta, a straż dokoła stanowili trabanci w żółtych szwajcarskich barwach.
Za królem jechał biskup Paszewski i liczne duchowieństwo polskie, kapituła, kanonicy prałaci, dalej urzędnicy dworu Kurfirsta, nieodstępny Pflug, generał hrabia Trautmansdorf, koniuszy W. von Thielau, pułkownik trabantów i królewska gwardya przyboczna, królewscy kirasyerowie i t. p.
Piechota saska z obu stron drogi ustawiona straż trzymała aż do zamku... Nie pozostawiono objuczonych wielbłądów w Łobzowie, bo ich juki tajemnicze miały zawierać owe bajeczne skarby, które August rozsypywać w Polsce obiecywał.
Wszystko to razem wzięte, choć starano się aby miejsca zajmowało wiele i długim się przewlekało ogonem, mogło przepychem olśnić, lecz dla tych co stare czasy pamiętali, uderzało skąpym udziałem kraju... nieobecnością wielu rodzin, i wielu głównych dostojników. Ci, którzy dotąd oblicza króla nie oglądali, wpatrzyli się w nie, z niego chcąc rokować przyszłość.
Mogła ona wydać się im promienistą, bo dzień ten był dniem tryumfu dla Augusta, a twarz jego posłuszna zachowała wiarę w siebie spokojną, poważną, majestatyczną. Łagodny uśmiech, jakby dobroci pełen nieschodził z ust i serca przyciągał...
Pamiętało wielu wspaniałą postać Sobieskiego i mimowoli narzuciło się, porównanie. August młodszy nie miał na sobie majestatu bohatera z pod Wiednia, ale elegancyą i wdziękiem zalotnym go prześcignął...
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Za Sasów 01.djvu/87
Ta strona została uwierzytelniona.