Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Za Sasów 01.djvu/98

Ta strona została uwierzytelniona.

typu polskiego, rysów szlachetnych, wypiętnowane miał swe pochodzenie, krew pańską i wczesną dojrzałość, która lat nie czekała.
Z pańska przybrany pokój, w którym się znajdował, świadczył o ulubionych zatrudnieniach myślącego i pracowitego hetmańskiego syna. Dosyć duży stół cały był zarzucony księgami rozmaitych formatów i powierzchowności. Leżały na nim i w drewnianych skórą świnią, odzianych okładkach stare foljanty i piękne z pozłocistemi brzegi francuzkie wydania i niepozorne w niebieskiej bibule nowości domowe, papier, inkaust, pióra stały w gotowości do pisania.
Wojewoda jednak ani czytał, ani pisał, odpoczywał i dumał, wydychać potrzebował czczą wesołość z zamku przywiezioną.
Pod pięknem wyniosłem czołem, chwilami ściągały mu się brwi i usta zaciskały od jakiejś wewnętrznej boleści. Ręka bezmyślnie chwytała jednę z księg leżących przed nim, oczy roztargnione zatrzymywały się krótko na rozwartych jej kartach i wojewoda precz odsuwał uchwyconą księgę. Niepokój i walka wewnętrzna tem widoczniej się w nim piętnowały, że sam będąc nie potrzebował lękać się, aby go podpatrzono.
Każdego bowiem zdziwić by było musiało to usposobienie Jabłonowskiego właśnie w tym momencie, gdy zdawało się, że spełnione fakta zaspokoić go były powinny.
Hetman i on po surowej rozwadze, widząc, że Sobiescy się z własnej winy utrzymać nie będą mogli, że Conti nie wczas i słabo przez Francyę zostanie poparty, przeszli na stronę Kurfirsta i potężnie go swym wpływem poparli. Stało się czego pragnęli, August został ukoronowanym, okazywał się dla ojca i syna wdzięcznym, obiecywać sobie mogli wpływ i znaczenie za jego panowania.
Czegóż więcej mogli na teraz żądać? W rozdawnictwie losu nie byli pominięci, jeśli nie sami to ci,