Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Za Sasów 02.djvu/128

Ta strona została uwierzytelniona.

coraz większem dla młodego bohatera, Karol XII z coraz gorętszą miłością dla Wojewody.
Piperowi przyznał się król przed odjazdem Leszczyńskiego, iż w Polsce nikogo jeszcze nie znalazł, coby mu jak ten przypadł do serca...
Można już było przewidzieć może naówczas, że poszukując kandydata na tron, Karol XII tego ulubieńca swego wskaże; słowem jednak najmniejszem, ani żadną się alluzyą nie zdradził.
Gdy się to działo w obozie Szweda, czasowo przebywająca we Wrocławiu piękna Urszula, która nie umiała jeszcze powiedzieć sobie, co jej począć wypadało, wahała się, czy powrócić na cichy, zrezygnowany pobyt do Drezna, czy wrócić do Polski i z Towiańskimi zapisać się do dworu Prymasa, czy szukać królowi zastępcy — kochanka a raczej męża...
Tu potwierdziła się wiadomość o uwięzieniu królewiczów Sobieskich i głucha pogłoska, że Karol XII myśli Aleksandra prowadzić na tron polski.
Ciągle przemyślając o sobie, niepokojąc się, szukając jakiegoś wyjścia z tego położenia, które jej się wydawało nie do zniesienia, piękna Urszula nie wiedzieć jak do tego przyszła, że zamyśliła do prawie sobie nieznajomego ks. Aleksandra — napisać.
Szło jej w istocie o to tylko, aby go pod jakimkolwiek pozorem zwabić do siebie. Stojąc przed zwierciadłem i przypatrując się nieco zmęczonej i przywiędłej twarzyczce, Urszula ciągle sobie powtarzała:
— Niepodobna, abym ja, gdy zechcę, głowy mu nie zawróciła! niepodobna!! niepodobna...
Pomimo całej swej przebiegłości i rozumu, ks. Cieszyńska niekiedy niemal dziecinną wydawała się starej Grądzkiej...
Przejrzawszy się w zwierciadle, wołała jej do siebie.
— Elżuniu! Elżusiu, chodź no tu... a prędko... mów mi taką szczerą drawdę, jak na spowiedzi. Jak ci się zdaje, mogę ja jeszcze bałamucić i rozko-