Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Za Sasów 02.djvu/15

Ta strona została uwierzytelniona.

krótko ostrzyżoną, na której miał rodzaj czarnego birecika, ale widząc mnóstwo oczów zwróconych na siebie przy wysiadaniu, zdjął czapeczkę i zasłonił nią twarz, aby go nie poznano.
Zaledwie wszedłszy do wspaniałego apartamentu, który oczyma zmierzył szybko, Car zażądał jedzenia. Stało ono w jadalnym pokoju gotowe. Zasiadł do stołu, ale pospiesznie nieco skosztowawszy, napiwszy się wina, podniósł głowę i zawołał:
— Do kunstkamery!
Hrabia von Eck, któremu powierzonem było oprowadzanie jako mistrzowi ceremonij, natychmiast rozkaz spełnić był gotów, chociaż pora spóźniona i znużenie podróżą, nie dozwalały się go spodziewać. Światło, służba, w mgnieniu oka były na rozkazy.
Przejście do tego skarbca, razem i muzeum przez korytarze zamkowe, Car Piotr, przebiegł żywo, pilnując, aby jak najmniej był widzianym. Eckowi oświadczył, że nie życzy sobie pokazywać się nikomu.
W kunstkamerze, pomimo że ją nieco odarto dla króla do Polski, tyle było rzeczy do widzenia, a Car tak się troskliwie przypatrywał wielu przedmiotom, że obejrzawszy dwa pierwsze pokoje, uczuł się zmęczonym i resztę na jutro odłożył.
Mistrz von Eck, odprowadził go do sypialni i pierwszy dzień tak się szczęśliwie dokonał.
Witke po namyśle nie powrócił do domu, ale w mieszkaniu Constantiniego poszedł spocząć, nie chcąc się z zamku oddalać. Można się było spodziewać, że Car bardzo rano wstanie i dzień rozpocznie.
Cały dwór od brzasku był na nogach, gotów do zabawiania dostojnego gościa, który się nie pokazał nikomu, niczego nie żądał i oświadczył, że obiad u siebie sam jeść będzie.
Stało się jak rozkazał.
Mało co po obiedzie spocząwszy, Car zażądał widzieć cekhauz, a baronowi Rechenbergowi polecił oznaj-