Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Za Sasów 02.djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.

stąpać po śliskiej drodze na którą wszedł, a im się więcej niecierpliwił, tem mniej mu się powodziło. Przez niego Witke dostał języka z Łowicza, sam się tam nie chcąc pokazywać...
Przebór, co mu się zdawało nadzwyczaj szczęśliwem, zawiązał był stosunek miłosny z niemłodą rezydentką, bawiącą przy kasztelanowej Towiańskiej. Służył on mu za upozorowanie wycieczki do Łowicza.
— Pamiętaj tylko jedno — rzekł mu niemiec, dając pieniądze na drogę — nie kłam przedemną, bo mnie nie okłamiesz, a jeśli cię raz pochwycę na chętce oszukania, więcej cię nie tknę!
Przebor, który teraz jedyną miał nadzieję na bogatym kupcu, poprzysiągł służyć mu wiernie. Nie mniej byłby go zdradził, ale na ten raz na nic by mu się to nie zdało.
Dwa dni przesiadując u Renardów, czekał na wysłańca swego Witke, nareszcie Łukasz powrócił. Mętne i niepewne przywoził nowiny, ale jednę stanowczą i pewną, że pomimo zaręczeń i pozorów, Radziejowskiemu król nie powinien był ufać i dawać wiary.
Nastrój w Łowiczu był najnieprzyjaźniejszy dla króla, ale zarazem prymas zachował sobie swobodę łndzenia Augusta swą wiernością i oddaniem dla niego.
Towiańska i jej syn występowali niemal otwarcie, przeciwko Przebędowskim głównie i królowi, Radziejowski publicznie trzymał z Sasem i za nim przemawiał. Nic nadto się nie dowiedziawszy w Warszawie, posłuszny rozkazom włocha, Witke wyruszył szukać króla na Ruś i spodziewał się go znaleźć w Brzeżanach, co w istocie się sprawdziło. Miał zamiar i teraz oswobodzić się z niewoli Constantiniego, lecz nie wiedział, co go tu czekało.
Mazotin go oburącz za szyję pochwycił zobaczywszy i kazał sobie opisywać drobnostkowo pobyt Cara w Dreźnie.