Szło nadzwyczaj o wyrozumienie charakteru i temperamentu, sposobu obejścia się z ludźmi Cara Piotra, gdyż August miał nadzieję spotkać się z nim.
Domyślano się, że niewątpliwie o buncie strzelców musiał się Car w Wiedniu dowiedzieć, a nie wątpiono, że ten wypadek tak ważny, musiał go skłonić do szybkiego powrotu i zaniechania dalszej podróży.
Bunt wprawdzie został stłumiony, ale następstwom jego tylko sam Car mógł zapobiedz.
Włoch dobywając co mógł z Witkego pochlebiał sobie, iż król raportem się jego zaspokoi. Skłamał naprzód, że raport otrzymał na piśmie, ale ze sposobu opowiadania August się dorozumiał fałszu i groźnie nakazał Constantiniemn, aby mu przyprowadził i stawił, swojego wysłańca.
Był to wypadek dla włocha najnieszczęśliwszy, gdyż musiał za sobą, nieodzownie prawie, pociągnąć to następstwo, iż król bez pośrednictwa jego, Witkem się zechce posługiwać.
August jak szybko powziął podejrzenie, iż Mazotin skłamał, kazał Hoffmanowi wyśledzić, kogo wysyłał i kto przybył do niego. Musiał więc Constantini skonfudowany uznać się zwyciężonym, gdy mu król wręcz powiedział.
— Jeżeli nie chcesz, abym ja go sobie sam kazał przyprowadzić tego Witkego, to mi jutro rano staw go sam.
I pogroził w dodatku. Constantini nadrobił śmiechem i rezolutnością.
— N. Panie — odparł — ja się tego nie zapieram, że niechętnie kogoś przypuszczam do W. Kr. Mości. Jestem zazdrosny i sam pragnę służyć Mu.
August przerwał mu.
— Pulcinello!!
Nazajutrz Witke nagle, niespodzianie osiągnął cel swych życzeń. Sam Mazotin miał go przedstawić królowi.
Okoliczność ta miała o jego przyszłych losach
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Za Sasów 02.djvu/23
Ta strona została uwierzytelniona.