Rozwiązłość króla, posuniętą była do najwyższego stopnia, a jawność jej w Polsce szczególniej wydawała się potworną i oburzającą. Zmuszeni dla interesów katolicyzmu popierać Augusta jezuici i inni duchowni, tem postępowaniem jego nieraz byli przywiedzeni do rozpaczy, nie umiejąc uniewinnić i obronić.
Zadawano kłam wszystkiemu, ale król nazajutrz jakby na przekorę się sam potępiał. Karnawały te i jarmarki lipskie, na które umyślnie zjeżdżał, aby w towarzystwie francuzek i włoszek, z fajką w ustach się snując, majestat swój królewski pospolitować — i nieszczęśliwą Lubomirską niepokoiły.
Złudzenie jej co do trwałości stosunków z królem, nie mogło się utrzymać długo. Musiała udawać, że o sprzeniewierzeniach nic nie wie, ażeby nie dać powodu do zerwania. Nic miała bowiem jeszcze nic oprócz trochy klejnotów i wielkich obietnic.
Piękna Urszula zresztą przewidywaną katastrofę mogła znieść lżej, niż kobieta, któraby się istotnie przywiązała do Augusta. Lubomirska miała tę naturę zalotnic w ogóle, które w pierwszym momencie dla zdobycia sobie kogoś życie gotowe dać, ale cały ten szał ich, im gwałtowniejszy jest, tem trwa krócej. Siła jego w przeciwnym zawsze stosunku do trwałości się objawia. Najmniejsza potem pobudka ostudza nagle.
Piękna pani podkomorzyna mdlała, gdy król upadał z konia, rozwiodła się z mężem, naraziła rodzinie, cierpiała wzgardę i rodzaj banicji z towarzystwa, ale zniósłszy to dla króla, już po kilku miesiącach przywiedzioną była do udawania miłości, która zupełnie ostygła.
Król zaś z wielu powodów trzymał się podkomorzynej.
Naprzód — pozostała mu jeszcze resztka namiętności dla niej, którą piękna Urszula nader zręcznie żywić umiała. Następnie w Polsce dla niego podkomorzy-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Za Sasów 02.djvu/38
Ta strona została uwierzytelniona.