ani jej cierpieć przy sobie, gospodarz stojący i oczekujący pozbycia się natrętnego gościa — kobiety, dumne i pomarszczone oblicze starosty, boleśnie zmieniona, pokrzywiona twarzyczka kobiety, były obrazkiem... mogącym poruszyć serce litościwe.. Starosta miał ją, ale z zasadami nie wchodził nigdy w układy i ustępstwa im nie był zwykł czynić. Niemal grubijańsko wypowiedziawszy prawdę ks. Cieszyńskiej, stał już czekając tylko by go od swej przytomności uwolniła.
Piękna Urszula nie chciała, nie mogła sobie jeszcze powiedzieć tego, że podróż miała się zamknąć takim sromotnym zawodem...
Cały tłum zebranej tu szlachty widział ją przybywającą i miał patrzeć na daną jej z okrucieństwem nielitościwem odprawę, własny jej dwór mógł się swej pani urągać. Upokorzenie było straszliwe.
— W. Pan nie masz litości, panie starosto — odezwała się po chwili długiej namysłu... Narażasz mnie na srom... a siebie na zemstę króla, który przebaczyć nie może, wyrządzonej mi krzywdy... Nie możesz przecie być surowszym od księdza Prymasa, który mnie przyjmuje w Łowiczu, od rodziny, która mnie odwiedza.
— Każdy postępuje podług swojego przekonania i sumienia — odparł Górski bardzo spokojnie. — Ja nie mam litości nad wami, boście wy jej nad sobą, nad rodziną, nad poczciwem imieniem, nie mieli. Zerwaliście z nami, żyjcież z temi, którzy wam milsi byli niż cnota...
Urszula oczy sobie zasłoniła.
Starosta wychodząc do niej stanowczy wydał rozkaz żonie, aby się ukazywać nie ważyła, pani Górska nie śmiałaby pewnie lekceważyć małżonka woli, ale z za drzwi, pod któremi stała niespokojna podsłuchując, zdało się jej że usłyszała łkanie, miękkie serce niewieście ją uniosło, uchyliła nieco drzwi... Surowy wzrok małżonka, zmusił ją natychmiast do
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Za Sasów 02.djvu/64
Ta strona została uwierzytelniona.