Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Za Sasów 02.djvu/70

Ta strona została uwierzytelniona.

podzielić Polską i jemuby podał rękę. Posądzaliśmy królów naszych dawnych o to, że absolutum dominium zaprowadzić chcieli, ależ tu już nie o dyktaturę jakąś chodzi, ale o rozszarpanie dziedzictwa dziadów, krwią okupionego. Z Carem przyjaźń i przymierze na czem innem stać nie może, chyba na rektyfikacyi granic, która znaczy, że się ziem naszych na kresach wyrzec dla niego będziemy musieli. Z Brandeburgiem przyjaźń, nie co innego nad uwolnienie go od lenna i hołdów, a oddanie mu nieopatrznie puszczonego Elbląga. I daj Boże, aby się ów tem chciał kontentować. Naostatek traktaty z Karolem, z któremi jeździła proh pudor! virago! i ów Vitztum... nieco innego opiewać miały, jak rozdział Rzeczpospolitej i jej ujarzmienie. Damy mu się tu wzmódz u nas i osiedzieć? doprowadzi do skutku zamiary swoje?...
Górski spuścił głowę, wojewoda stał milczący.
— Są sprawy — odezwał się w końcu głosem spokojnym, którym lepiej jest nie wierzyć, aby możliwości ich nie dopuszczać.
Tak czarnej zdrady, nie godzi się na pomazańcu Bożym posądzać nawet, póki dowodów jej nie mamy. Czyńmy co w naszej mocy, aby zapobiedz jej, lecz nie rzucajmy sromu tego na króla, któremuśmy winni poszanowanie.
Mamy wprawdzie przykłady krajów, w których dokonały się przewroty niegodziwe, lecz myśmy przykładem sami, że tam gdzie cnota obywateli czuwa, złamać się nie dadzą łacno prawa poprzysiężone.
Czuwajmy więc, lecz pozostańmy królowi wierni, a stójmy przy nim, bo to środek najlepszy, ażeby na zgubną drogę namowami obcych ludzi wprowadzony nie został.
— Z Carem Piotrem — odezwał się jeden z otaczających, stosunki najściślejsze a tajemne, nieustają, głośno o tem mówią na dworze, jako inflantczyk, dziś generał w służbie saskiej, przewrotny a rozumny