osobistą, a żelaznej woli jego nic w świecie nie złamie, zobaczycie... Augusta my próżno bronić i zasłaniać będziemy się starali...
— Aleśmy obowiązku tego dopełnić powinni — odezwał się Leszczyński. Dotąd Karol XII miał do czynienia z pojedynczymi ludźmi i gromadkami, teraz wystąpi Rzeczpospolita i poselstwo w imieniu jej.
Zmieni to postać rzeczy...
— Bardzo wątpię — rzekł Bronisz. Karol XII ma już nawet pono króla upatrzonego...
Wszyscy się poruszyli ciekawie, ale starosta zamilkł, jakby więcej mówić nie mógł i nie chciał.
— Króla? upatrzonego! — wtrącił gospodarz posępnie, nie ulega wątpliwości, że i my wolelibyśmy innego, bo niema dla nas wstrętliwszego, naszym obyczajom i tradycyom przeciwniejszego, nad tego Sasa, ale właśnie poszanowanie tradycyi naszych wymaga, abyśmy wybranego, namaszczonego, ukoronowanego, tego, któremuśmy poprzysięgli, tak lekkomyślnie nie opuszczali.
Gorąco potwierdził to Leszczyński.
— Zaprawdę, tak jest — rzekł — może on nam być niemiłym, bo naszych praw nie szanuje i drogami tajemnemi wymijać je się stara. Powinniśmy go na drogę prawą skierować, ale nie porzucać i nie opuszczać.
Prawo zapobiega nawet złożeniu korony bez przyzwolenia narodu. Opierajmy się Augustowi, który przywykł do samowoli, bo Sasi nie znają ani sejmów, ani ich szlachta nie bierze udziału w rządzie, ale nie dopuszczajmy, aby obcy monarcha zrzucał naszego króla i innego nam z woli swojej nadawał.
— Zaprawdę — zawołał Górski — święte słowa. Wzięliśmy nieopatrznie Sasa, musimy się go trzymać i co gorzej, z nim walczyć i za niego wojnę cierpieć, a kraju wyniszczenie; ale perat mundus fiat justicia. My przy paktach i przysięgach stać powinniśmy. Nie poszanuje się prawo w jednej rzeczy, pójdzie za tem
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Za Sasów 02.djvu/74
Ta strona została uwierzytelniona.