Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Za Sasów 02.djvu/88

Ta strona została uwierzytelniona.

gust był za silny, nawet gdyby go z tronu zepchnięto. Witke, ciągle się jeszcze litując jej, śledził ruch jej każdy.
— Hrabina Aurora — rzekł wyczekawszy — która wam jest życzliwą, kazała wam radzić, abyście królowi wymówek nie czynili, nie starali się nawet docisnąć do niego, aby próbować serce jego poruszyć...
— Serce! — mruknęła piękna Urszula — poruszyć serce, kiedy on go niema... z Panem Bogiem tak się obszedł, jak z nami, porzucił luterskiego, a przystał pod komendę papieskiego i z obu ich pono drwi sobie. Ale przyjdzie zemsta Boża!
Witke dał znak, aby się powstrzymywała, lękał się aby ich nie podsłuchano, a teraz i sług się obawiać było potrzeba.
— A! — zawołała Urszula nie długo się namyślając — pójdę za radą Aurory, mam najlepszy z niej przykład. Co tu się darmo zżymać i rzucać. Chciałabym go choć pożegnać, choć posłyszeć z ust jego...
— Wierz mi pani, że to niepotrzebne — odparł niemiec — wkrótce Hoymowa zajmie pałac, o którym dla niej myślą w pobliżu zamku, cały świat wiedzieć będzie o tem, a król gdy się rozstanie bez wyrzutów, wdzięczen będzie. Nie jątrzcie go.
Księżna Cieszyńska ramionami poruszyła.
— W Dreźnie ja mieszkać nie chcę — wyrwało się jej — tam dosyć Aurory, Haugwitzowej, Spieglowej, mnie nie przystało. Znajdę sobie gdzieś schronienie.
Zmęczona padła na krzesło i znowu płakać zaczęła.
Liczyła swych przyjaciół, wczoraj jeszcze miała ich do wyboru, padali przed nią, wszyscy, teraz... szukała napróżno. Ani na Pfluga, ani na Fürstenberga wiele liczyć nie mogła.
W Polsce, oprócz Prymasa i Towiańskich wszyscy ją wytykali palcami, jak Górski i uchodzili od niej... Miała księstwo swe, dobra na Łużycach, klejnoty,