Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Zaklęta księżniczka.djvu/115

Ta strona została uwierzytelniona.

maj się — piszę list do opiekuna. Ciebie, coś się dla mnie poświęciła nie opuszczę.
Emil sam zaniesie pismo do Borusławskiego — niech się dzieje co chce — ja tu nie mogę pozostać...
Energiczne dziewczę siadło przy stoliku i w pół godziny dwa listy były gotowe. Marysia założyła je za gors i wyśliznęła się z pokoju.
W korytarzu spotkał ją Filipowicz, stanął, zdawał się chcieć coś powiedzieć i wstrzymał się — zawsze ze względów administracyjnych.






Przez całą drogę od pensyi do mieszkania Baronowej, ciotka starała się uśmierzyć niezmierny gniew siostrzeńca i przekonać go, iż podłym człowiekiem należało pogardzić — ale nie godziło się w walce z nim narażać życia tak drogiego dla rodziny. Maks niesłychanie się opierał, potrzeba było z serca czerpanych argumentów, aby zburzony ten umysł ukoić i rezygnacyą mu nakazać. Baronowa dostała chrypki i czkawki, do której miała skłonność, nachwytała wiatru, uczuła ból głowy, rozchorowała się, a Maks, poszedł na obiad umówiony do Stępkowskiego. Nie był to właściwie powiedziawszy obiad, ale w dobrem towarzystwie przekąska z przypitką, trwającą do późnego wieczora. Chociaż na sercu miał rekuzę i zemstę, utaił to w sobie umiejętnie — uderzało tylko przyjaciół