i Tekla rozgorączkowana łzami i żalem, wbiegła rzucając mu się na szyję, z nowym płaczu wybuchem.
Emil osłupiały stał i patrzał, nie pojmując jeszcze co się stało, gdy Borusławski zlekka ująwszy za rękę Teklę, odprowadził ją ku kanapie i dzieci do niej posławszy skinieniem, sam z Emilem wyszedł do drugiego pokoju.
Rozmowa nie trwała kwadransa, i Drażak biegł niespokojny ściskać i uspakajać żonę.
Trzeciego dnia potem z nędznego domu na Starem Mieście, wynoszono wspaniałą trumnę na czterokonny karawan. Tłumy ciekawych napełniły ciasny rynek. Duchowieństwo liczne długim szeregiem stojąc, czekało na złożenie zwłok na wozie. Za nim pieszo w czerni szła zakwefiona kobieta, wiodąc małych dzieciaków dwoje, przy niej, podpierając ją, postępował młody mężczyzna. W jednym rzędzie z niemi Borusławski z żoną... a dalej tłum żebraków. W oknach pełno było widzów milczących, w ulicach stały ściśniętemi kolumnami tysiące ludzi, których zwabiała ciekawość. Szepcząc opowiadano sobie jakieś niebywałe dzieje, osobliwsze przygody... i wskazywano palcami na towarzyszących pogrzebowi żebraka.
Wojciech jak się okazało ze złożonych przez Mecenasa rachunków i spisanego przed śmiercią testamentu — chociaż córce płacił tylko rocznie trzy tysiące aby ją do zbytku nie wdrażać i od pracy nie odrywać, zostawił z żebraniny, ze spadku po bracie i oszczędności przeszło dwakroć sto tysięcy złotych.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Zaklęta księżniczka.djvu/179
Ta strona została uwierzytelniona.