Wpatrując się w tę piękność zadumaną zawsze i najczęściej milczącą, trudno było odgadnąć charakter. Oczy mówiły mało, życie nie objawiało się zbyt gorąco, coś zamkniętego, tajemniczego, nosiła jak piętno na sobie.
Na pensyi na której już była od lat przeszło dziesięciu... opowiadano sobie dziwne o niej i jej pochodzeniu historye. Ponieważ opiekun mecenas Borusławski, dostarczał hojnie wszystkim jej zachciankom środków urzeczywistnienia, a pieniądze płynęły ciągle, i szafować niemi mogła jak chciała, domyślano się jakiego magnackiego pochodzenia i zwano ją zaklętą księżniczką. Ona sama o swej przeszłości niewiele powiedzieć umiała; wychowywała się przed oddaniem na pensyę u starej jakiejś i poczciwej kobiety; która miała o niej staranie: o rodzicach swych nie słyszała nigdy, ani ich widziała. Mówiono jej zawsze że była sierotą i że dobroczynny jakiś opiekun łożył na wychowanie. Stara owa jejmość z płaczem ją odwiozła do miasta i oddała Borusławskiemu, który umieściwszy na pensyi, dowiadywał się czasami o nią i płacił co było potrzeba. Pani z Villamarinich przez szpary patrzała, iż panna ani metryki w porządku, ani żadnych innych papierów z sobą nie przyniosła. Ponieważ na czas wakacyi i świąt panna Tekla zostawała na pensyi, opłacano za nią więcej, co roku z tajemniczych źródeł płynęły prezenta dla pani, pana, starszej guwernantki i t. d. Szanowano więc to dziecko więcej nad inne... Dostatek który ją otaczał, najwięcej się do tego przyczyniał.
Domysły o owem książęcem pochodzeniu, zrazu nieśmiałe i nie wiedzieć zkąd wyrosłe w ciągu lat
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Zaklęta księżniczka.djvu/29
Ta strona została uwierzytelniona.