Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Zaklęta księżniczka.djvu/48

Ta strona została uwierzytelniona.

do idealnej koszuli nie egzystującej, a takież mankiety z guzami oryentalnemi, usiłowały przekonywać ze istotnie ideał ów był rzeczywistością. Buty pana Filipowicza przybierały na te występy glans nadzwyczajny, a chustka świeża udowodniła swą przytomność wychodząc ciekawie na świat z kieszeni.
Pani z Villamarinich brała broszę z kameo, bransolety ojczyznę przypominające z lawy Wezuwiusza rzeźbione, batystowy gałganek w pulchne rączki i coś na głowę takiego, coby poczynającą się łysinkę kryło nie ciężąc bardzo... Panna Eufrozyna odznaczała się strojem poważnym, surowym, przystającym ściśle do jej figury i rysującym posągowe jej kształty, które jej jednej pozostały z przeszłości...
Z panien rzadko która dostępowała szczęścia napicia się tu wodnistej herbaty z sucharkiem, oprócz panny Tekli. Zapraszano chyba te z nich, których krewni albo rodzice przybyć mieli.
Herbatą zajmował się sam administrator, a, żeby nie wychodzić z tradycyi, robił ją równie lekką jak dla całej pensyi, z małemi wyjątkami osób uprzywilejowanych. Jeżeli ktoś z miasta przybył do salonu pani z Villamarinich, która z dawnych, lepszych czasów w młodości miała licznych przyjaciół i znajomych mógł zapomnieć że był na pensyi. Młodzież albowiem uspakajano zawczasu, i ani śmiech ani wrzawa niewczesna nie mąciła harmonii, nie zawadzała dobranemu zawsze towarzystwu.
Pani była bardzo trudną w wyborze osób do niego przypuszczalnych, musiały one, aby otrzymać przystęp do tego zbytku, odznaczać się czemś, mieć za so-