Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Zygmuntowskie czasy Tom 1.djvu/44

Ta strona została uwierzytelniona.

— Idźcie precz! idźcie precz! Kto tam znowu?
— Ja, Soroka. —
— Jeszcze ty tu?
— Czapkę zostawiłem w izbie. —
Słychać było ryglowanie, stukanie i klęcie, potem ręka wysunęła się ze drzwi, wyrzuciła czapkę i znikła.
Soroka zadzwonił jeszcze raz. —
A diabolus incarnatus! Chcesz abym cię ochłostał?
— Chciałem podziękować za czapkę. —
Głębokie odpowiedziało tylko milczenie.
Soroka śmiał się po cichu, ale serdecznie.
— Teraz chodź do naszej gospody — rzekł do Skowronka — musisz się z beana otrząsnąć.