Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Zygmuntowskie czasy Tom 1.djvu/50

Ta strona została uwierzytelniona.

— Kto jesteś? spytał żak Depositor Maćka. A blisko stojący Pawełek podszepnął mu:
— Odpowiedz Beanus sum.
I podnosząc niebieskie oczy Skowronek śmiało powtórzył: Beanus sum.
— Be — be — be — beanus! zakrzyczeli uczniowie wszyscy, vivat Beanus, vivat asinus!
Quid est beanus? spytał starszy.
A Pawełek podpowiedział.
— Spojrz na ścianę naprzeciw, co na niej napisano. —
I Maciek odezwał się.
Beanus Est Animal, Nesciens Vitam Studiosorum[1].
Vivat Beanus! powtórzył tłum na różne głosy.
Quid est beania? spytał znowu starszy Depositor. Ale na to wszyscy milczeli i on sam z towarzyszeniem chóru naśladującego głosem beczenie owiec, wyrzekł.
Beania, est examen vel proba patientiae — ponieważeście Beany, przystąpim tedy do otrząśnienia was z Beanij waszej — oportet enim beaniam in hirco deponere.
To mówiąc podniósł z rusztowania trzy pary wołowych rogów, do których przywiązane były rzemienne lisztewki i począł je przyczepiać do głów beanom. Dwóch pomocników, krzycząc i miotając się, wskoczyli na rusztowanie i umocowywać poczęli je na najeżonych łbach żaków. Maciek nie bronił się wcale i sam sobie uwiązał ogromne rogi — i na widok tego dziwnego stroju, znowu ucichły na chwilę tłum piszczeć, śpiewać i krzyczeć zaczął.

— Przytrzyjcie im rogi, koźlętom, niech im nie

  1. Beanus jest zwierzę, nie znające życia szkolnego.