Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Zygmuntowskie czasy Tom 2.djvu/101

Ta strona została uwierzytelniona.

— Tutaj i zawsze przy Was N. Panie. Zuzanna zgrzytnęła zębami i zbliżyła się także, ale zapóźno, August chłodno na nią spojrzał i nic nie powiedział, Anna widząc Giżankę z rozjaśnionem czołem i miną zwycięzką, rzuciwszy przekleństwo, zniknęła.
Drzwi sypialni zamknęły się za królem i Barbarą Giżanką. W drugim końcu korytarza, Korycka z podniesioną ręką klęła zwycięzką kochankę. Mniszech milczał, Kniaźnik uśmiechał się szydersko.
Nazajutrz podkomorzy pojednał się z dawną kochanką. Zuzanna wyjeżdżała rozgniewana, Annę udarowaną odsyłano do Witowa, a dwie ładowne skrzynie wyjeżdżały do Ostrowa, dokąd je wiódł szwagier Barbary, Szawłowski.