Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Zygmuntowskie czasy Tom 2.djvu/43

Ta strona została uwierzytelniona.

— I cóż myślisz począć z sobą? spytał ksiądz.
— Nie wiem, pójdę, rzekł Maciek, pójdę w świat, gdyby Agata wiedziała co się ze mną stało! szepnął.
— Gdzie jest Agata? gdzie ją znaleźć — spytał ksiądz...
— Mówiła mi, że będzie siedzieć pod kościołem Panny Marji.
— A tymczasem zostaniecie u mnie, dodał zamyślony proboszcz, spoczniesz.
— Już go wziął pod opiekę, rzekł organista. Więcej jedną gębą, a obiad obiadem, taki sam jak wczoraj. Nie ma na świecie sprawiedliwości!!