Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Zygmuntowskie czasy Tom 2.djvu/76

Ta strona została uwierzytelniona.

znaki pod oczyma i zeschłemi usty. Siwe jego oczy raz wraz miotały otwierając się wejrzeniem na króla, nos miał zadarty nieco, usta szerokie i grube.
Śmiały, bezwstydny, zepsuty wcześnie, widać było że ten człowiek nie lękał się pana, który bez władzy i znużony leżał o kilka kroków od niego.
Kniaźnik (to było imię pokojowca) przybierał najwygodniejszą do snn postawę, nie troszcząc się wiele o króla, niekiedy szeroko ziewnął, pociągnął się, strząsł i spojrzawszy przelotnie znów drzemał. Na nim była krótka sukienka ciemna, pasek skórzany z klamrą srebrną, łańcuch cienki srebrny na szyi, pończochy czarne, trzewiki takież z wstęgami zielonego koloru.
August odpoczywał, marzył, a marzenie jego i spoczynek przerywały drgania zdradzające boleść ciała czy duszy, doskwierająca chwilami.
Smutno było w tej komnacie, i dochodząca tylko wrzawa z dziedzińca przerywała ciszę, którą syczenie ognia w kominie i chód zegaru ledwie ożywiały nieco.
W sali przytykającej do komnaty, a w pół zapuszczonego okna, stały dwie osoby, mężczyzna i kobieta.
Mężczyzna słusznego wzrostu, czarnego wąsa, z cudzoziemska ubrany i fizionomji obcej, w płaszczyku aksamitnym, z szpadą u boku, łańcuchem z portretem króla na szyi; trzymał on kapelusz z piórami czarnemi w ręku, a drugą poprawiał pukle ciemnych włosów i wymuskany wąsik. Czarne oczy, wysokie wypukłe czoło, ciemne łnkiem zgięte brwi, żółtawej barwy cera młodego człowieka, dziwnie odbijały od biało-rumiannej twarzyczki pełnej świeżości, życia i wesela kobiety.
Widać było z jej ubrania że świeżo także przybyła,