swojej. Stając na czele reformowanych, groźnie opierając się duchowieństwu katolickiemu, koalizując się przeciwko panującej wierze, nabywało się łatwo znaczenia, jakiego inne i większe zasługi dać tak prędko nie mogły.
Ludzie tak roją o prawdzie, że często w namiętnem jej poszukiwaniu błądzą, każde błędne światełko biorąc za nią. Tak się stało z reformą; duma, pierwszy do niej bodziec, stworzyła ją, ciekawość niespokojna przyjęła. Właśnie w ciągu panowania Zygmunta Augusta rozszerzać się silnie po kraju poczęła nowa nauka, którą tak doskonale zwali praojcowie nasi nowinkami. Nowinki więc wittembergskie i genewskie zewsząd poczęły kraj zalewać, a nic im tamy położyć nie mogło. Duchowieństwo oporem swoim z początku pociągało jeszcze ku niebezpieczeństwu, które mając pozór jego, nie było istotnem.
Największem złem na ówczas stała się obojętność panującego, który z kolei dawał ucho i serce duchowieństwu katolickiemu i reformowanym. Z jednej kancelarji, z jednym podpisem i pieczęcią, wychodziły z kolei listy zapewniające prawa i swobody dawnej wiary ojców, i broniące a zasłaniające od wszelkiego mięszania się duchownej władzy nowowierców. Jednego dnia podpisywano zakazy opowiadania nowej nauki, i przywileje na zbory i domy modlitwy. Z tego wszystkiego i z całego postępowania słabego Augusta widać, że tajemną miał do reformy skłonność. Szczęściem wszystko co go otaczało nadto tchnęło katolicyzmem, aby się odważył wyraźnie objawić co myślał. Ale przyjęte dedykacje i listy Konrada Gesnera, Henryka Bullingera i Kalwina, odpowiedź królewska Internuncjuszowi Lippomanowi,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Zygmuntowskie czasy Tom 3.djvu/11
Ta strona została uwierzytelniona.