Wiecie Waszmość, ozwał się czytający do swoich słuchaczy, jako się pan Jan z Tęczyna za pozwoleniem a rozkazaniem miłego pana rodzica swego, w podróż odprawił, naprzód na dwór cesarza Ferdynanda, gdzie pacholęciem był czas długi. A choć tu się mógł dostatecznie sprawom rycerskim przypatrzyć i wyuczyć ich, nie było mu tego jednego dosyć. Pomyślał później jakby się udać na peregrynacją do dalszych krajów chrześcjańskich, aby widzieć hominum mores.
— Gdyby tak mnie kto wziął, choćby za pachołka, rzekł jasnowłosy, w koniec świata bym ruszył.
— Milcz, a nie przeszkadzaj.
— Milczę. To powiedziawszy wychylił się jasnowłosy i począł kredą po żupaniku tyłem doń stojącego towarzysza rysować oślą głowę.
— „Miły pan rodzic, mówił dalej trzymający księgę, uczynił synowi tę powolność, żądze jego pochwaliwszy,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Zygmuntowskie czasy Tom 3.djvu/50
Ta strona została uwierzytelniona.
IV.
JAN Z TĘCZYNA W HISZPANJI.
(Paprocki Herby 32 f).