Kilkonastą laty wprzód nim opowiadane zaszły wypadki, między Bracławiem a Winnicą, nad skalistym brzegiem Bohu, który po zielonej kręcąc się łące, gdzie niegdzie nastawiał czarną skałę mchem porosłą, stał mały zameczek na wzgórku. Wał wysoki, opalisadowany otaczał go kręgiem; z jednej strony opływała rzeka, z drugiej woda fosy głęboko wyrytej, na której bokach tu i owdzie wyrzynał się kamienny pokład.
Dawno nie deptane wały pokryły się darnem zielonym, dzikiemi chwasty, a gdzie niegdzie dziki chmiel zarzucał się na palisady i gęstemi splotami okrywał je, wycinane swe liście zwieszając na bujno porosłe bodjaki, drobną tarninę i szypszynę. Piękne są brzegi Bohu, bo gdzie wzgórek dozwoli wzrokiem sięgnąć dalej, to widzisz gaje brzozowe i brzostowe, łąki zielone, pola złociste, role czerwonawe, wsie w sadach ukryte, kopuły wysmukłych cerkwi, krzyże wiejskich cmentarzy, i środkiem Boh jak wstęgę, a gdzie niegdzie źwierciadła stawów,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Zygmuntowskie czasy Tom 3.djvu/96
Ta strona została uwierzytelniona.
VIII.
NAD BOHEM.