Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Zygmuntowskie czasy Tom 4.djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.
II.
POWRÓT DO RODZINY.

Mamyż opisywać rozciągłe, utrapione dni niewoli, które lat kilkanaście życia zabrały człowiekowi, co miał odwagę cierpienia bez jęku, a nie potrafił pojąć, by chrześcjanin odjął sobie życie dobrowolnie, i tak podle z placu boju uciekał? Nie, nie, dosyć i tak czarnych nici w tej plecionce naszej, dosyć; a dla tych co celu obrazów nie dojrzą, pewnie nawet zanadto.
Znękany pracą i prędko łamiącą najpotężniejsze siły młodości niewolą — nasz Nadbożanin, myślał już że mu przeznaczono skończyć życie na obcej ziemi. Jak innym i jemu nareszcie przyszło to rozpaczliwe przekonanie niemożności ucieczki i wykupu — nie prędko, po wyczerpaniu wszystkich oszukujących nadziei.
W tem z galery puszczony, sprzedany dostał się do Adrianopolu naprzód, potem znowu na Budżak, z wysłanym tam na dowództwo do Białogrodu Seraskierem. Nie było już ludzi, co by pamiętali dawną jego ucieczkę do Chadżi-Dere, nie strzeżono go nawet pilniej nad