Szlachta żyła całkiem po prostu, skromnie, ubogo i w pół dziko prawie; budowy drewniane po większej części okrywały Litwę, sioła jej z chat nizkich i dymnych złożone do lasów przyparte, lud ubogi, pracowity, uciśniony kryły. Wygody życia nie ceniono, kraj potrzebom swym wystarczał, a sąsiednie miasta tylko i bogatsi zdobywali się na zagraniczne wyroby. Wieśniak okrywał się swojej roboty suknem, kożuchem, płótnem, obówiem; wóz jego nie miał nic żelaznego.
Szlachcic niemajętny mało się różnił od wieśniaka; żona jego i córki w domowych chodziły tkaninach, on sam krajowem okrywał się suknem, pasem fabryki domowej podciągał; jadł co mu urodziła ziemia, pił miód pszczół swoich i piwo własnego waru. Wiódł życie ustronne, ciche, pracowite i na wpół dzikie.
Samotne to życie rodziło wprawdzie przesądów wiele, wad wiele, ale obfitowało także w cnoty — zaciszu i prostocie właściwe. Gościnność, otwartość wielka, męztwo, zapasami ciągłemi z naturą i ludźmi rozwinięte, odznaczały Litwina. Mówił nie wytwornie, umiał nie wiele, i to co wpoił ojciec, czego nauczyło doświadczenie; ale dla obcych i nieszczęśliwych wylany, dla swoich sprawiedliwy choć nie zawsze łagodny, prawy we wszystkiem; za szorstkość płacił poczciwością.
W Polsce więcej daleko znała szlachta swoją przewagę, siłę i godność, w Litwie lękliwie jeszcze używała swych przywilejów. Szlachcic polski na zjeździe pod Lwowem za Zygmunta I. zagroził panom szablą, litewski nie pomyślałby nawet o tem, tak szanował swoich książąt i magnatów, z starego nałogu. Pokorniejszy od polskiego szlachcica, gdy go do żywego dotknięto, Li-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Zygmuntowskie czasy Tom 4.djvu/49
Ta strona została uwierzytelniona.