Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Zygmuntowskie czasy Tom 4.djvu/50

Ta strona została uwierzytelniona.

twin krzywdy nie umiał darować, mścił się do ostatka, karał zabójstwy, krwią mazał posłuszny temu pogańskiemu jeszcze zabytkowi — uczucia zemsty, której prawna kara zaspokoić nie mogła dostatecznie. Nie udawał się też do prawa chyba rzadko i niechętnie, wolał sobie sam wymierzyć sprawiedliwość.
Z poddanym — bliżej go będąc, może mniej srogo obchodził się szlachcic litewski, nie przywykł go jeszcze uważać za bydlę, bo niedawno razem z wieśniakiem podlegał nieograniczonej władzy panującego. Ta władza, jakkolwiek umiarkowana znacznie nadanemi prawy, jeszcze w Litwie zawsze była większa niż w Polsce za ostatniego Jagiełły.
Jak życie było proste na Litwie, tak gospodarstwo zaniedbane i dzikie. Uprawa roli nie dawała korzyści, siano więc prawie tylko tyle ile spotrzebować miano; dochody stanowiły miody, woski, skóry i t. p. Ale potrzeby też były małe i łatwo zaspokoić się dające, nie szukano przyjemności innych nad łatwe i pod ręką będące. Myśliwstwo po ogromnych lasach rozrywkę razem i korzyść przynosiło, gospodarstwo było zatrudnieniem i zabawą: wieczorna pogadanka u komina kończyła dnie spokojne, a wywalona wichrem barć w lesie, nieraz stanowiła przedmiot rozmów długich i pełnych zajęcia rozpraw. Niedźwiedź co przeszedł z lasu, łoś co się ukazał u stogów, był wypadkiem wielkiej wagi, wspomnieniem na długo.
Spokój Litwy, w którym ona spała szczęśliwa, zamąciły wkrótce wypadki. Walka z Polską o Podole i Wołyń, którą podsycali możni, potem sprawa unji, tylu mająca nieprzyjaciół, potem nareszcie reforma.
W ledwie nawróconej Litwie, gdzie przywiązanie do