wprawdzie, ale wielce podszarzanej sławy. Synem tej wdowy był pan Krzysztof. Dumna kobieta uciskała męża i wyciągając go na życie kosztowne, wystawne, do reszty zrujnowała. Pan Pieniążek umarł naprzód z żalu, że dziecku które kochał nad życie, losu zapewnić nie mógł: wdowa drugi raz rzuciła i syna i imię wzięte, a zabrawszy klejnoty, sprzęt droższy i co było kosztowniejszego, uciekła z Włochem doktorem za granicę. Sierota pan Krzysztof wychował się żakiem, poprzysięgając nienawiść rodzinie swej matki od której opuszczony został i pogardzony, służył potem za granicą wojskowo w Węgrzech i Holandji. Powróciwszy, po bracie ojcowskim bezpotomnie zmarłym odziedziczył maleńką kamieniczkę i osiadł w Krakowie. Tu żył z niewielkiego dochodu posiadłości i różnych spraw, do których po prostu mówiąc najmował się. Pożyczał on ręki i szabli, ale zawsze dobrej tylko sprawie: podejmował się posyłek ważnych i tajemnych i t. p. Nigdy jednak inaczej (bo to kładł za pierwszy warunek), aż przekonawszy się najdokładniej, że nic podejrzanego, nic niepoczciwego nie kryło się w powierzonem mu zatrudnieniu.
Kamieniczka pana Pieniążka wznosiła się między dwoma ogromnemi domostwy. Plac przez nią zajęty widocznie dawniej oddzielać tylko musiał dwie budowy; później przy powiększającej się ludności zajęty został dopiero. Wąska a wysoka kamienica z spiczastą schodkowaną facjatką, miała trzy piętra nad poziom i okienko w poddaszu: obok otaczających ją, wydawała się jak wieżyczka. Sklepik zajmował dół, kupiec pierwsze piętro, ubogi mieszczanin drugie, kobiety jakieś wielce podejrzane trzecie, a w poddaszu umieścił się sam pan Krzy-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Zygmuntowskie czasy Tom 4.djvu/78
Ta strona została uwierzytelniona.