W mieszkaniu księcia Sołomereckiego nowe przygotowania do podróży, słudzy wszyscy na nogach, konie wyprowadzając siodłają, zaprzęgają, a zgraja żydów lichwiarzy, pijawek czarnych, kręci się w dziedzińcach. Książe zawsze potrzebny pieniędzy, przywykły tak do wystawnego i marnotrawnego życia, że odmienić go już nie mógł; w gorączkowem tem zniecierpliwieniu oddaje ostatnie klejnoty w zastaw, pamiątki po ojcu, pamiątki po matce. Chmara żydów ciśnie się do izby, gdzie starszy dworzanin zawiera te wstydliwe i upokarzające umowy. Jedni rozpychają drugich, kłócą, bo każdy chce zyskać; dają się bić, bezcześcić, łajać, a nie ustępują.
Książe, z obojętnością wielkiego pana nie patrzy, nie dowiaduje się nawet; wydobywa klejnoty, spoziera na nie bez łzy w oku, bez żalu, i oddaje, obelgami obsypując lichwiarzy, których sam wezwał. Potrzeba mu pieniędzy na drogę, ostatnie sposoby dostania
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Zygmuntowskie czasy Tom 4.djvu/96
Ta strona została uwierzytelniona.
VII.
PAPIERY.