Strona:Józef Katerla-Róża.djvu/042

Ta strona została uwierzytelniona.

miłość w łonie niosąca, piękna wiecznie. Niechaj nikczemne oszczerstwo toczy najczcigodniejszą sławę, podobnie, jak robactwo toczy trupa bohatera. Wzmagaj się nienawiści sekretna, niewytrzebiona, równa sile życia i sile śmierci Wzmóż się, ciemności! Rozszerz się, nędzo! Rozpostrzyj się wzdłuż, — wszerz, — wgłąb, — stań się lotną i niewidzialną, jak zaraza. Niechaj nadal giną z suchot matki, zżerane nocami od kaszlu, wśród ociekających murów piwnicy. Nie dajcie im ratunku! Niechaj nadaremnie, bezsilnemi dłońmi garną ku piersi, pełnej krwawych plwocin bezdomne dzieciny. Niech przepada bezsilne potomstwo nędzarza wpośród milionowego miasta z chorób, z nędzy wylęgłych. Niechaj rośnie w rynsztoku i pośród zbrodni, brnąc przeczystemi stopkami w kale starego życia. Niechaj wyrasta na złodzieja, ulicznicę i szpiega.
Popatrzcie w czarne lustro moje, jak wzmaga się nieśmiertelna zemsta w piersiach młodzieńców, skazanych na jarzmo wiekuistej pracy, zwrócona przeciwko młodzieńcom, skazanym na próżnowanie wiekuiste. Splećcie się w koło, młodzieńcy, skazani na jarzmo zbytku, podajcie dłonie dziewicom, woniejącym od powszechnie uwielbianych cnót, przymiotów i modnych perfum. Nienawidźcie milionów motłochu, który czyha na wasze mieszkania, szaty i wonie, który cuchnie, rozwłóczy choroby, potworność najdzikszych zbrodni, niesie w oczach śmierć spojrzeń i wieczystość zemsty. Nienawidźcie sekretnie, bez wyrzeczenia o tem jednego wyrazu, zataczając do taktu czarodziejskiej muzyki uroczy tan żywota, w ogrodzie kwiecistym, wśród posągów, które dla was stworzyli posłuszni i usłużni artyści. Otoczcie się szpiegami, którzy wśród motłochu napewno wytropią złoczyńcę. Klaskajcie w dłoń, gdy wrogowie śmiertelni waszego narodu