Strona:Józef Katerla-Róża.djvu/053

Ta strona została uwierzytelniona.

tów i dobrze w padołach niziny. Gdyby nie ci ludzie, światby się zatęchł w ociężałym, przydługim, ciepłym spokoju.

CZAROWIC

— Dobra jest cicha, spokojna, do logicznych rozmyślań pobudzająca cela więzienna. Dobra była indywidualna cela cytadeli, dla każdego dziedzica polskiego indywidualizmu osobna — jedyna niewątpliwa własność polska — i dobra jest cela gromadzka, powstała w miarę rozwoju wyobrażeń socyalistycznych, nie moja, ani twoja, ale nasza, gminna, ratuszowa. Dobre są kajdany — i dobry szeroki gościniec sybirski. Dobra jest ojczysta troska, która nie zapomniała przysłać nam podkajdanków, wytańczonych z entuzyazmem przez najlepsze narodowe nogi, żeby nie do samej kości żarło moskiewskie żelazo.

ZAGOZDA

— Dobre są kajdany. Jakoby stylus ostrokończysty, jakoby igła magnesowa biegają po ciele ułomnem wciąż, tam i nazad, tam i nazad, wskazując wieczny cel i pisząc na niem, żłobiąc głęboko prawdę niezmienną.

CZAROWIC

— Piszą tę ohydną prawdę niezmienną: spełniło się!

ZAGOZDA

— Czyliż nie to się właśnie spełniło, o czem tylekroć głosiły twe usta? Zakuto cię w kajdany. Przestałeś wreszcie być szlachcicem z rodu i pochodzenia, filistrem z przyzwyczajeń, inteligentem, quasi-robotnikiem, odzianym en bour-