Strona:Józef Katerla-Róża.djvu/072

Ta strona została uwierzytelniona.
ANZELM

— Kłamałeś, twierdząc, że gdy ja zginę, zbawiony będzie lud. Ludu z nędzy nic wybawić nie może. Odpowiadaj dziś, co lud z nędzy wybawić może?

DAN (stuka w ścianę z sąsiedniej celi)

— Słuchaj! Pamiętaj! Znalazłem tajemnicę, znalazłem tajemnicę ognia. Geniusz człowieka wszystko może!

CZAROWIC (radośnie)

— Słyszałeś! Geniusz człowieka wszystko może!

ANZELM

— Poezya przemawia. Chcę ci się odwzajemnić za wszystko, coś dla mnie zrobił, ja szpieg. Przyniosłem ci, gdy jesteś nędzarzem, ten oto puhar.

(Wyciąga puhar)

— Ten sam w nim napój, któryś ty mi dawał. Poezya — vinum daemonum.

CZAROWIC

— Skądżeś to tak możny, jakimi sposoby tak dalece uczony, biedny i ciemny Anzelmie?

ANZELM

— Bardzo są w Polsce uczeni, bardzo ćwiczeni w mądrości prowokatorowie. Przez długie i mordercze studya, leżąc w jaskiniach spisku, posiedli wszystkę umiejętność, ażeby was pojąć, ażeby nieomylnymi palcami namacać gar-