Strona:Józef Katerla-Róża.djvu/101

Ta strona została uwierzytelniona.

w hańbie niewoli! Ozdrowiej, serce zarażone od skira zdrady! Podnieś się, męstwo!

GŁOS W TŁUMIE

— Kto ty jesteś?

CZAROWIC

— Jestem żołnierz.

GŁOS W TŁUMIE

— Skądże to do nas przychodzisz, żołnierzu?

CZAROWIC

— Przychodzę do was z daleka.

GŁOS W TŁUMIE

— Z jakiej jesteś partyi?

CZAROWIC

— Byłem grzeszny przed wami, podbudzając was zgłodzonych, bezbronnych do boju, aczkolwiek nie miałem pewności zwycięstwa. Teraz wam wyznaję winę. Byliście najpohopniejsi do porzucenia życia, gdyż dola najwięcej z was życia wyżarła, a rewolucyą kosztowała was tylko tę resztę przeżartą od chorób, — więc na wasze barki waliłem pospołu z innymi najcięższy trud. Wyście najchętniej brali na ramiona posłannictwo śmierci. Teraz już do boju nie wystąpicie bez pewności zwycięstwa. Do boju za was wszystkich wystąpię ja sam i tacy, jak ja, jeśli ich ta ziemia wyda. Wojnę wydam wrogowi i sprzymierzeńcowi wroga w ojczyź-