i niegrzecznie zachowali. Byłoby to nie po polsku, niegrzecznie i nie wiedzianoby z jakiego powodu.
— I na to jest rada. Moglibyśmy się zasłonić względami natury politycznej. Moglibyśmy zapytać, czy należy drażnić czynniki miarodajne widokiem żółtych lampasów w chwili wytężonych „zabiegów“ naszego przedstawicielstwa i w sposób lekkomyślny utrudniać wymienione zabiegi? Jak sądzisz?
— Dysputa polityczna? Panowie — w konie! Zmykajmy, uchodźmy sromotnie do bufetu, zasłońmy się od walki tych stronnictw małą czarną i większem Curassao de Chypre.
— Ułan — brawo! Ułan — brawo! Brawo!
— A — bardzo nam miło powitać...
— Czy to jest wyżej wzmiankowany ojciec Gaudenty?
— Moi panowie! Drwijcie sobie z czego wam się podoba. Tylko już od tych spraw — zdaleka!