Strona:Józef Katerla-Róża.djvu/128

Ta strona została uwierzytelniona.

na mapie naszego kraju, a drugą odnóżką zatoczymy koło w stosunkowym promieniu czteromilowym, to napewno w tym okręgu nie znajdziemy ani jednej szkoły, prowadzonej przez kogokolwiek.

PAN GRUBY (do kolegów)

— Panowie, — ostrzegam, tu jest dyskusya o oświacie, o Macierzy i tym podobnych akcyach naglących. Ukazanie się tego świętobliwego starca może spowodować jakieś grubsze składki. Skierujmy się raczej w tamtę stronę, gdzie mówią o rzeczach mniej niebezpiecznych...

(Zakonnik uroczyście, ale bez głębszego wrażenia schodzi z estrady. Złączono zasłony. Kiedy się znowu rozsunęły, ukazuje się osobliwa postać kobieca. Jest wysmukła, przecudnie wyniosła. Dwa czarne skrzydła wyrastają z jej ramion. Jedno z nich, wyrosłe z lewego ramienia, strzela wysoko i daleko w górę. Drugie, przetrącone zwisa i wlecze się po ziemi. Czarna, skrwawiona, potargana szata osłania jej ciało. Wzburzone włosy opasuje żelazny sznur, spięty nad czołem dwiema psiemi czaszkami. Bezsilne ręce wsparły się na wielkim mleczu, po którym krew ściekała przed chwilą. Czarujące, tajemnicze, straszliwe oczy widziadła spoglądają w gromadę tańczącą. Bezwładna ręka wzniosła się z głowni miecza i spoczęła na przetrąconem skrzydle, jakby je chciała nastawić i popchnąć do lotu. Ale nie mogło dźwignąć strudzonej postaci skrzydło wywichnięte i nie mógł jej utrzymać sandał zbroczony. Bezwładna ręka opadła na głownię. I znowu nieopisane oczy zwróciły całą swoją siłę w tłum. W tłumie pomruk, niechęć, złość, gniew. Słychać głosy)
PIERWSZY

— A to co ma znaczyć?

DRUGI

— Co to jest właściwie?