Strona:Józef Katerla-Róża.djvu/150

Ta strona została uwierzytelniona.
SIÓDMY

— Milcz, ty chamie!

PIĄTY

— Milcz, ty chamie, bo tera mówi urzędnik z pod czarnego kasztana...

(Dzwonek elektryczny. Wszyscy momentalnie milkną i zasiadają na ławach. Wchodzi naczelnik. Agenci zrywają się na równe nogi. Naczelnik, człowiek lat czterdziestu paru, przystojny, szczupły brunet, średniego wzrostu. Ubrany po cywilnemu, wykwintnie. Przeszedł w milczeniu przed szeregiem, na nikogo nie patrząc. Otworzył drzwiczki w balustradzie, dostał się na przód sceny i zamknął drzwiczki za sobą. Usiadł przy biurku. Dał znak, żeby ośmnastu siadło. Na pewien czas zatopił się w swych papierach. W pewnej chwili przycisnął ręką krążek dzwonka. W bocznych drzwiach ukazał się policyant. Naczelnik dał mu znak skinieniem ręki. Czterej żołnierze wprowadzają do sali robotnika Osta, okutego w nożne kajdany. Postawili go przed balustradą. Wyszli. Naczelnik przycisnął znowu krążek dzwonka. Czterej inni żołnierze wprowadzili Czarowica w nożnych kajdanach. Postawili go przed balustradą. Wyszli. Czarowic i Oset znajdują się przed agentami)
NACZELNIK (do Czarowica)

— Pańskie nazwisko — Czarowic.

CZAROWIC

— Tak.

NACZELNIK

— Imię — Jan?

CZAROWIC

— Tak.