Strona:Józef Katerla-Róża.djvu/159

Ta strona została uwierzytelniona.
OSET
(obraca się gwałtownie twarzą do szpiegów. Szepce w śmiertelnej zgrozie)

— Między szpiegami... nasze towarzysze!

(Krzyczy)

— O niczem nie wiem! Nic wam nie powiem!

NACZELNIK

— Dąsik! Cóż ty tam dla parady stoisz? Ucisz tego zbója. Co on tu krzyki...

AGENT FLAŃTUS (do sąsiada)

— Kituj!

(Szpieg Dąsik wymierza Ostowi cios w prawą skroń. Oset rzucił się skokiem na niego. W tej samej chwili Chrypa uderzył go w lewą skroń. Szpieg, zwany Szlachcicem, wymierzył Ostowi policzek)
OSET (w szale)

— Nic wam nie powiem!

(Szpieg Dąsik bije go raz wraz w piersi. Chrypa uderza go pięścią w zęby. Szpieg, zwany Szlachcicem, wymierza mu straszliwy policzek. Oset w tańcu straszliwem kołem toczy się i wlatuje w tłum szpiegów. Ci go uderzeniami w skronie odtrącają od siebie i podają jedni drugim. Oset biega w kole, wciąż padając i cudacznie podskakując od ciosów. Wśród szpiegów szczery śmiech)
NACZELNIK

— Potańcz i ty, kochanku. — Karnawał teraz w Warszawie...