Strona:Józef Katerla-Róża.djvu/199

Ta strona została uwierzytelniona.

czyż kto kiedy słyszał tak straszliwą pogłoskę na okręgu świata?

CZAROWIC

— Cóż pani ze sobą pocznie? Za mną nie można iść, Na tej ścieżce, którędy ja pójdę, dla dwu osób miejsca niema.

KRYSTYNA (nachyla się ku niemu)

— To też ja nie pragnę chadzać we dwoje. Proszę zapamiętać tę okropną prawdę, że ja chcę iść ścieżką, na której dla drugiego człowieka miejsca niema.

CZAROWIC

— Może gdzieś, na cyplu góry te ścieżki się spotykają.

KRYSTYNA

— Och, metafora! Może się zresztą schodzą na owym cyplu góry...

CZAROWIC

— Jakże dosięgnąć tego miejsca bez obciętych kuponów, bez sleepingów, automobilu, służby, kufrów?... Na szczyt dochodzi się w łachmanach z pokrwawionemi rękami i nogami, z sercem na poły pękniętem.

KRYSTYNA

— Nie pójdzie pan moją ścieżką, więc się pan nie dowie, jak się tamtędy wchodzi na szczyt góry.