swoim nawozem i błotem, po którem depcą ich nogi przez całe życie.
Zostań z nami! Będziesz rządził swą schedą. Weźmiesz folwark, który tylko wybierzesz. Będziesz robił eksperymenty, jakie tylko zechcesz. Zechcesz podwyższać parobkom płace do najwyższej granicy, — stać nas na to do dyabła! — Czarowiców! Zechcesz zakładać instytucyę — póki tylko starczy twej części... Swojej ci nie oddam, gdyż mam swe wyrobione zdanie, ukochane idee, cele, drogi, wyobrażenia, którym służę ze wszej duszy. Muszę mieć warsztat do pracy.
Zresztą ta moja część należy już do Krystyny...
— Ułatwiłeś mi zadanie. Właśnie w tej materyi chciałem się z tobą rozmówić, Benie.
— Chwałaż Bogu! A mówże, chłopcze...
— Krótko powiem. Moją część, — tylko ojcowską, bez zysków, któreś dorobił, spłać mi gotówką.
— Zaraz chcesz tego?