Strona:Józef Katerla-Róża.djvu/220

Ta strona została uwierzytelniona.
NASTKA

— Jak w nocy maszyna huczy, to, wiecie, strasznie się bojam.

CZAROWIC

— Czegóż się masz bać? Do ochrony tyla panna chodzi, a maszyny się boi. Wstyd!

NASTKA

— No, widzicież! I paniusim się pytała. Pedziała pani tosamo, co i wy, że taka para huczy, a ja się het bojam i pokój. Sama już nawet nie wiem, co z tem robić. Zamartwiam się.

CZAROWIC

— Nic sobie nadzwyczajnego nie rób! Z głową się nakryj i śpij twardo. Jedyna rada.

NASTKA

— Chy! Wy mi ta powiecie... Stryjna to mię ta dość poszturgujom, jak się obudzę i beczę. Pedzieli paniusia, że mię wezmą i pokażą tę parę...

CZAROWIC

— Nastka! Powiedzno mi, coście wczoraj w tamtym kącie około kartofli tak radziły?

NASTKA

— Rano?

CZAROWIC

— Rano.