się chroniłem. Jeżeli zaś w moim zbiorze i te przysłowia się znajdują, które mianowane dzieła podają, to ztąd pochodzi, że i te u nas się zagnieździły i od wieków unaturolizowały. Nie dziw temu, pomnąc na to, że kraj nasz dawniéj z Polską w bliższéj styczności zostawał. Inne zaś przysłowia i mowy potoczne są od pobratymców czeskich i Morawian — lub od Niemców przyjęte. Układ ich alfabetyczny, lubo nie ściśle w porządku słownika zachowany, mimo tego chaosem zwany być nie może, zwłaszcza że przegląd zbioru mego nikomu trudny nie będzie.
Jeżeli przysłowia któregokolwiek bądź narodu, nie są dziełem jednego człowieka, ale ogółu krajowców, zostawiam ten przedmiot do ziomków moich, z tém życzeniem: ażeby one w tém względzie co więcéj odemnie uczynili. Skazawszy trop, mniemam i tuszę sobie z pewnością, że inni w tém względzie i zawodzie snadnie na gościniec trafić i łatwiéj to uzupełnić zdołają, czego ja sam jeden wykonać niezdołałem. Co się znaczenia przezemnie zebranych przysłowiów tyczy i to później nastąpić może, jeżeli Bóg lata moje przedłużyć i położenie moje pełne goryczy ułagodzić raczy. Tem czasem zbiór mój niechaj za towarzysza: „Przysłowiów i mów potocznych Maksymiliana Fredra” uważany będzie, które to, lubo im znaczenia chybia — mimo tego zawsze klasycznemi zostaną.