Strona:Józef Milewski - W sprawie utrzymania ziemi w naszem ręku.pdf/62

Ta strona została przepisana.

czania rodzicielskiego majątku, oglądania się na majątek, a nie na osobistą pracę. Że ten właśnie skutek system równych działów wywołuje, można się było przekonać i z podniesionego na naszem zebraniu zdania, oświadczającego się przeciw systemowi dobrowolnych majoratów z tego powodu, że nie otrzymujące majątku dzieci nie mają żadnego sposobu do życia, istnieć nie mogą, bo i cóż mają robić? Argumentacya taka rzeczywiście zdolną do socyalizmu doprowadzić, bo cóż mają dziś robić ci, którzy się nie urodzili synami właścicieli ziemskich, którzy nie otrzymują w spadku ani ziemi, ani kapitałów pieniężnych? Czy oni istotnie wszyscy idą na marne? Jeżeli więc oni nie idą na marne, jeżeli więc oni swą pracą i działaniem umieją bez poparcia kapitału, często walcząc z nędzą i niedostatkiem przez całe lata młodości, nie tracąc mimo to ducha ni przywiązania do rodziny i kraju, wywalczyć sobie utrzymanie i stanowisko, czemuż do tego synowie zamożnych, synowie dziedziców mają być niezdolni? Wszakże oni mają całe życie troskliwą opiekę i przynajmniéj w czasach przygotowywania się do samodzielnéj pracy, nie znają trosk o powszedni chleb, o ile więc musi im łatwiéj być dobić się odpowiedniego stanowiska. Jeżeli się zaś powie, że pracą nie można sobie stworzyć samodzielnéj podstawy bytu, jeżeli się powie, że synowie dziedziców bez podziału istnieć nie mogą, to jakim cudem nie mają żądać podziału synowie nie dziedziców? Pierwsi mówią: jest co dzielić, bo ojciec ma wieś, czemuż drudzy powiedzieć nie mają, jest co dzielić bo istnieje ziemia!
Gdyby zaś przeciwnie społeczeństwo nasze uznać zechciało system dobrowolnych majoratów, utrzymania ziemi w ręku naszém, natenczas właśnie o dzieleniu nikt już nie może myśleć ni w mniejszém ni większem kole, natenczas dziedzice występują jako przedstawiciele idei utrzymania ziemi i majątku narodowego, a niedziedziczące rodzeństwo bogate nauką, posłuszeństwem rodzicom i panowaniem nad sobą, poszłoby wzmocnić żywioł polski po miastach i dobijając się stanowiska pracą, stworzyliby na nowo niknący dziś majątkowy stan średni, to konieczne ogniwo w społecznym ustroju każdego narodu. Wtenczas dopiero odżyłaby na nowo pożądana łączność społeczna, u nas od tylu zatracona wieków, każdyby pracę, każdyby własność szanował, bo każdyby miał w swéj rodzinie i właścicieli i ludzi pracy, natenczas przedstawiałoby się nasze społeczeństwo jako jeden silny łańcuch, gdzie żadne rdzą nie strawione