Strona:Józef Milewski - Zagadnienie narodowej polityki.pdf/119

Ta strona została przepisana.

fizyologii, bakteryologii i t. d. Owczarz może czasem złożyć złamaną nogę, czy nastawić zwichniętą rękę, ale nie zdoła wykonać żadnej wewnętrznej operacyi, nie zdoła postawić dyagnozy żadnego jakiegokolwiek skomplikowanego wypadku. Za szalbierza i szarlatana uważa świat i prawo tego, kto bez nauki bierze się do leczenia. Tu zanikła wiara w nieuczoną i niedouczoną intuicyę człowieka, w skuteczność dyletantyzmu, kuracyę podług widzimisię. Jedynie w polityce utrzymuje się kult nieuczonego dyletantyzmu, ale też skutki polityczne są po temu. I warto tu przypomnieć nową książkę Em. Faguet'a o kulcie niekompetencyi, która jaskrawo przedstawia destrukcyjne skutki kultu dyletantyzmu.
Naturalnie sama nauka w żadnej sztuce nie nada i nie zastąpi wrodzonego talentu, więc i nie w polityce. Ową twórczą iskrę Bożą, ów zapał i zdolność tworzenia musi człowiek przynieść z sobą na świat, ale bez nauki, bez treningu nie rozwija się żaden talent; jedynie praca go rozwija, doprowadza do potęgi. Bez nauki można dojść do dobrych wyników jedynie intuicyjnie, przypadkiem, a prawdopodobieństwo dobrego przypadku jest zbyt małe, by na niem można polegać. Przedewszystkiem nie w polityce. Obraz czy opera uda się, czy nie uda, toć tylko sprawa artysty; już w medycynie przychodzi odpowiedzialność za życie ludzkie, w polityce przychodzi odpowiedzialność za byt i dolę narodu, za sprawę publiczną, a tej nie wolno puszczać na fortunkę, na hazardy, na przypadek, na ryzyka dyletantyzmu.
I nauki wojskowe nie czynią wodza, ale nie było w nowszych czasach nigdzie wielkiego wodza bez nauki. Dowiódł tego roku 1886 i r. 1870. Pruska armia stawała oba razy przeciw armiom wypróbowanym w licznych bojach, sama bez żadnego doświadczenia wojny prawdziwej prócz epizodu kampanii duńskiej, stawała przeciw wodzom — zwłaszcza w roku 1870 — doświadczonym i wsławionym