Strona:Józef Milewski - Zagadnienie narodowej polityki.pdf/134

Ta strona została przepisana.

stała się punktem wyjścia dla nowożytnej socyalnej epoki w polityce państw cywilizowanych, nigdy nie doszedł do władzy, nigdy nie zajmował urzędowego stanowiska, nadającego władzę, a przecież jego dzieło miało wielkie życiowe znaczenie, było prawdziwym czynem politycznym. Nie jest więc posiadanie władzy warunkiem czynu politycenego, ani jego treścią. Czynem politycznym może być nawet sama pierwsza idea rzucona, która wskaże cel, pozyska z czasem umysły i uczucia, owe sprężyny działania. Nie sami autorzy Konstytucyi 3 Maja mają zasługę zniesienia liberum veto, dzieli się z nimi Konarski, jego idea była czynem, bo umożliwiła ostateczny czyn. I takich przykładów możnaby przytaczać wiele, że tylko jeszcze wspomnę Cobdena, którego słusznie za twórcę wolnohandlowej polityki Anglii uważają, choć nigdy nie miał władzy, nigdy nie był ministrem. Nieprawdziwa to więc i powierzchowna teorya, stawiająca dojście do władzy jako warunek i treść czynu politycznego; życiowo jest wprost niebezpieczną, demoralizującą, bo odwraca umysły od czynu politycznego, a zwraca je tylko w kierunku dojścia do władzy; wyznawcy takiej doktryny nie stawią sobie pytania: co zrobić dla narodu, tylko pytają: jak dojść do władzy i jak się przy niej utrzymać. Na szkodliwe bezdroża schodzą wtedy myśli i dążenia, panoszą się apetyty, psują charaktery, głuchnie prawdziwa myśl polityczna, zanika czyn, wyuzdana toczy się walka o władzę, stanowiska, posady. Dominuje wtedy interes chwili i osoby, czy partyi, zgubnie usuniętym zostaje na drugi plan interes całości i przyszłości, a to jest antytezą politycznego czynu, którego zadaniem niczego nie uronić z zasobów przeszłości, wprowadzać poprawę, lepszą przyszłość gotować. Ani całości, ani przyszłości nie wolno narażać dla interesów osób i chwili[1].

  1. Słusznie pisze Fouillée, La démocratie politique et so-