Strona:Józef Milewski - Zagadnienie narodowej polityki.pdf/147

Ta strona została przepisana.

jący się być dla tych, co materyalne tylko uwzględniają siły. Podobne przykłady można przytaczać z wszystkich dziedzin życia. Bez zasad moralnych, bez uczciwości i obowiązkowości ni armia, ni szkoła, ni szpital, ni sąd, nie spełnią swego zadania, wszędzie wedrze się rozstrój, osłabienie, a to jest antytezą dobrej polityki, bo ona ma rozwijać wszystkie siły narodu. W wydanem na początku r. 1908 orędziu przestrzegał prezydent Stanów Zjednoczonych, Roosevelt, przed praktykami trustów i podnosił, że kto ich działanie uzna za dopuszczalne, będzie musiał uznać równie za dopuszczalne każde wykroczenie ze strony rzesz robotniczych, każdy występek, gwałt, oszustwo, przekupstwo i mord. Zwycięski zaś cesarz Japonii w edykcie, wydanym po wojnie, przypomina sobie i narodowi obowiązek kultywowania cnoty, prywatnej i publicznej, jako zadanie i warunek bytu.
Złe, niemoralne środki wzrosły w swem niebezpiecznem znaczeniu przez współczesną demokratyzacyę społeczeństw. Dopóki czynną polityką zajmowała się tylko drobna część narodu, t. zw. warstwy wyższe, to i demoralizacya, wynikająca ze sztuczek i środków złych, do nich tylko się ograniczała, znajdując i tu pewne ograniczenie wpływu swego przez ich ogólną kulturę, wyższą zamożność, przez to szczuplejszy zakres pożądań. Per fas et nefas dobijano się o hetmaństwa, starostwa i t. p., dziś rozszerzyła się i obniżyła sfera pożądań, wzrosło ryzyko demoralizacyi, stoczenia złym przykładem z góry samych podstaw społecznego porządku. Dziś więc tem bezwzględniejszą prawdą są słowa byłego ministra handlu, Schäfflego: »Politik hat bei rechtlich und sittlich gesunden Völkern Unrecht und Unmoral als Hauptquellen der Unmacht sogar besonders ängstlich zu vermeiden… Für an sich gesunde, auf nachhaltigen Erfolg gerichtete Politik ist Macchiavellismus (Rechtsbruch, Unmoral) nicht bloss ein